Płatki róży są nazbyt banalne,
w dłoń wcisnę ci jedynie łodygę,
martwy korpus pozbawiony głowy,
stwardniałymi strupami pokryty.
Na talerzu położę landrynkę
nadzianą syropem cyjankowym.
Zalepię ci nim dopływy tlenu,
którego resztki spiję spod kolców.
Podczas tej romantycznej wieczerzy
przypieczętowałem naszą miłość,
tak bezpowrotnie, gwoździem do trumny.
Me szaleństwo za tobą nie znało
granic „póki śmierć nas nie rozłączy”.
W ostatnim akcie patrzę jak gnijesz…
Reklamy