cicho zbiegasz ze schodów
myślisz że jest cicho
ale przecież wszystko słyszę
dreptaniem zagłuszasz mi
sunące po szosie samochody
uparcie dzwoniące tramwaje
i krzyki staruszki
dla której czas nie był łaskawy
dreptaniem zupełnie niedyskretnym
bo w dyskretności tak nieporadnym
i ja nic nie poradzę na to
że słyszę i nasłuchuję twojej kody
pod batutą ciepłego ramienia
którym zaraz mnie obejmiesz